– To była chyba Kortowiada czy jakiś inny masowy koncert w Olsztynie. Następnego dnia bolała mnie głowa, wyszedłem się przejść i odetchnąć. Tam gdzie była impreza zobaczyłem górę butelek i puszek po piwie. Pomyślałem, że gdyby zadzwonić gdzieś i to sprzedać to można by nieźle zarobić – tak się zaczęło wspomina Adam Krynicki, milioner, który dorobił się na potłuczonych butelkach.