Polska Izba Gospodarki Odpadami odpowiada Krajowej Izbie Gospodarki Odpadami

    2827

    Rada Polskiej Izby Gospodarki Odpadami w specjalnym oświadczeniu skomentowała komunikat prasowy Krajowej Izby Gospodarki Odpadami z 30.03.2016 r. KIGO w tym komunikacie odcięła się od “Protestu przeciwko wykluczeniu z rynku prywatnych przedsiębiorstw gospodarki odpadami” i wiecu jaki odbył się w tym samym dniu pod budynkiem Sejmu. Uczestniczyło w nim ok. 2 tysięcy pracowników i przedsiębiorców. Publikujemy treść oświadczenia PIGO:

    OŚWIADCZENIE

    POLSKIEJ IZBY GOSPODARKI ODPADAMI

    w sprawie Komunikatu prasowego Krajowej Izby Gospodarki Odpadami z dnia 30.03.2016 r.

    w sprawie CZARNEGO „MARSZU ŚMIECIARZY” w obronie wolnego rynku

    Rada Polskiej Izby Gospodarki Odpadami  ze zdumieniem i zażenowaniem przyjęła komunikat prasowy Krajowej Izby Gospodarki Odpadami. Biorąc pod uwagę duże skumulowanie w tym komunikacie insynuacji i nieprawdziwych informacji wyjaśniamy, że Polska Izba Gospodarki Odpadami (PIGO) była od chwili powstania i pozostaje organizacją samorządu gospodarczego otwartą dla wszystkich przedsiębiorców, bez względu na formę własności, czy pozycję rynkową.  PIGO powołana została w 2003 r. przez przedstawicieli zarówno spółek prywatnych, z kapitałem krajowym jak i zagranicznym oraz spółek komunalnych z kapitałem samorządowym. Polska Izba Gospodarki Odpadami opowiada się konsekwentnie za rynkowym modelem gospodarki odpadami opartym na konkurencji przedsiębiorców zajmujących się odbieraniem i zagospodarowaniem odpadów z silną pozycją gminy jako organizatora i regulatora tego rynku.

    Dotychczas spór pomiędzy PIGO i KIGO wynikał zasadniczo z dążenia spółek komunalnych do zlikwidowania prywatnej konkurencji i ustanowienia monopolu na rynku gospodarowania odpadami na rzecz spółek samorządowych. Teraz, jak dowiadujemy się ze wstępu komunikatu KIGO, zasadnicza różnica między naszymi organizacjami polega na tym, że KIGO zrzesza „rdzennie polskie przedsiębiorstwa”. Z pobłażliwością ale i ze zrozumieniem dla koniunkturalizmu politycznego przyjmujemy nową retorykę prezesów spółek komunalnych. Zwracamy jednakże uwagę, że prywatne firmy z polskim kapitałem, które są w większości członkami naszej Organizacji, są nie mniej polskie, niż spółki samorządowe. Modne ostatnio stygmatyzowanie inwestorów zagranicznych musi w naszej branży budzić szczególną konsternację. Inwestorzy zagranicznie nie przychodzili do naszego kraju na zasadzie” wrogich przejęć”, co więcej byli nie tylko motywowani od początku transformacji do przejmowania komunalnych i prywatnych przedsiębiorstw naszej branży, a nawet imiennie do tego zapraszani. Samorządy i spółki samorządowe w minionych 25 latach nakłaniały inwestorów zagranicznych do zaangażowania na krajowym rynku, zabiegając usilnie o prywatyzowanie ich upadających i źle zarządzanych spółek.

    Członkami Polskiej Izby Gospodarki Odpadami są oprócz spółek z kapitałem krajowym również spółki z kapitałem zagranicznym, wiodące na rynkach europejskich przedsiębiorstwa branżowe a także spółki o kapitale mieszanym samorządowo-prywatnym. Wszyscy Ci przedsiębiorcy na co dzień konkurują ze sobą a jedyną  miarą oceny ich działalności powinna być jakość i cena usług weryfikowane przez naszych klientów zamawiających usługi: gminy, mieszkańców i przedsiębiorców.

    Informujemy ponadto, że wbrew twierdzeniom zawartym w przedmiotowym komunikacie prasowym KIGO:

    1. Polska Izba Gospodarki Odpadami poparła w dniu 24.03.br. protest, który odbył się w dniu 30.03.2016 przed budynkiem Sejmu RP. Protest ten ogłoszony został przez 15-osobowy Ogólnopolski Komitet Protestacyjny, składający się wyłącznie z przedstawicieli spółek z polskim kapitałem. Uczestnikami protestu przed Sejmem w ponad 90% byli pracownicy i przedsiębiorcy z małych i średnich polskich spółek.
    2. Nigdy owej akcji organizatorzy nie nazywali „Czarnym marszem śmieciarzy w obronie wolnego rynku” dlatego, że szanujemy swój zawód i ciężką pracę naszych załóg. Natomiast, jak powszechnie wiadomo, wolny rynek w gospodarce odpadami został zlikwidowany w 2011 r. a obecnie jest to rynek regulowany, tzn. przedsiębiorcy muszą spełniać określone prawem warunki, uzyskać wpis do rejestru działalności regulowanej oraz wygrać przetarg i zawrzeć z gminą umowę określającą warunki prowadzenia działalności.
    3. „Protest przeciwko wykluczeniu z rynku prywatnych przedsiębiorstw gospodarki odpadami”, bo pod takim hasłem odbywała się akcja protestacyjna przed Sejmem nie jest – jak napisano w komunikacie KIGO – „akcją popieraną jedynie przez część środowiska przedsiębiorców gospodarki odpadami – głównie reprezentantów międzynarodowych korporacji”. Poparli ją wszyscy prywatni przedsiębiorcy, którzy posiadają obecnie ok 56% udział w rynku odbierania odpadów komunalnych. Protest rzeczywiście nie został poparty jedynie przez spółki samorządowe, które jak wiadomo żądają likwidacji konkurencji i swych prywatnych konkurentów.
    4. Twierdzenie KIGO, że zlikwidowanie konkurencji prywatnych firm „będzie skutkowało obniżaniem opłat dla mieszkańców” nie znajduje żadnego racjonalnego uzasadnienia. Natomiast teza, że „związek pomiędzy gminą a jej spółką określony jest względami i wymaganiami wykonywania zadań leżących w interesie publicznym, zaś wykonywanie takich samych zadań przez przedsiębiorstwo kapitału prywatnego podlega względom interesu prywatnego i dąży do osiągnięcia maksymalizacji zysku” trąci jedynie teoriami wyjętymi żywcem z ekonomii politycznej epoki słusznie minionej.
    5. Głoszony od dawna przez komunalników pogląd, że „system in-house stosowany w krajach Unii wręcz zachęca do tego, by w realizację zadań gminnych angażować firmy komunalne, gdyż są one zainteresowane lokalnym rozwojem, a nie kumulowaniem zysku” w żaden sposób nie jest zgodny z rzeczywistością. Zlecenia in-house stanowią w krajach UE barierę (wyjątkowe odstępstwo od ogólnych zasad konkurencji) a nie zachętę dla wkraczania spółek publicznych na rynek, na którym działają i konkurują podmioty prywatne. Jeżeli spółki samorządowe nie muszą – w odróżnieniu od swych prywatnych konkurentów – wypracowywać zysku, to nie powinny one obawiać się konkurencji prywatnych. Taka spółka non-profit powinna zawsze oferować niższe ceny za swe usługi.
    6. Całkowicie niezrozumiały jest także pogląd, że „regulacja in-house oddala zagrożenie zwrotu dotacji unijnych wykorzystanych przez gminy na budowę instalacji zagospodarowania odpadów”. Jeżeli spółka gmina wybudowała nieefektywną instalację lub nie potrafi nią efektywnie zarządzać, to powinna przede wszystkim ją zmodernizować a nie przerzucać kosztów swej nieudolności na mieszkańców. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, praktyką, orzecznictwem sądów administracyjnych i interpretacjami Ministerstwa Środowiska, gmina może kierować odpady wytwarzane na jej terenie (lub związku międzygminnego ) do własnych instalacji (lub związków międzygminnych). Wprowadzone tylnymi drzwiami od 2013 r. zlecenia in-house na zagospodarowanie odpadów stworzyły więc monopol dla wielu gminnych Regionalnych Instalacji do Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK) i skutkują w wielu regionach znaczącym wzrostem opłat dla mieszkańców.
    7. KIGO w swym komunikacie zaprzecza również obawom sektora prywatnego twierdząc, że „uregulowanie bezprzetargowego trybu zawierania umów pomiędzy gminą a jej spółką nie eliminuje wymogu konieczności przestrzegania reguł w zakresie prawnie dopuszczalnego przedmiotu działalności spółek gminnych”. Praktyka jest niestety zupełnie inna. Zgodnie z opublikowanymi w marcu tego roku wynikami kontroli NIK „29% spółek z udziałem JST, których faktyczny przedmiot działalności poddano analizie w toku kontroli, prowadziło działalność niedozwoloną w świetle obowiązujących przepisów, wykraczając poza określoną przepisami sferę użyteczności publicznej oraz podejmując działalność niezwiązaną z zadaniami samorządu terytorialnego.”
    8. W komunikacie wskazuje się także przykłady krajów UE, w których funkcjonują zamówienia in-house. W Polsce takie rozwiązania funkcjonują również od wielu lat np. w komunikacji miejskiej, czy np. w branży wodociągowo-kanalizacyjnej. Trudno jednak wskazać, że w tych usługach, z których wykluczono konkurencję prywatną, spółki komunalne działają efektywniej i przekłada się to na wyższą  jakość usług i niższe koszty usług dla mieszkańców.
    9. Na koniec Krajowa Izba Gospodarki Odpadami przeczy twierdzeniu, że „regulacje in-house spowodują utratę tysięcy miejsc pracy”uzasadniając to twierdzeniem, że „to właśnie spółki samorządowe są gwarancją stabilnego zatrudniania pracowników, opartego na przepisach prawa pracy i aktywizacji osób bezrobotnych”. Zarówno ten, jak i cytowane wyżej argumenty za wprowadzeniem zamówień in-house z komunikatu KIGO oraz retoryka tego dokumentu, potwierdzają jedynie faktyczne intencje spółek komunalnych zmierzających do całkowitego wyeliminowania z rynku prywatnej konkurencji i ustanowienia monopolu spółek komunalnych.

    Warszawa, 4 kwietnia 2016 r.

    UDOSTĘPNIJ

    BRAK KOMENTARZY

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ