In-house’owe przejęcia rynku ratują miejskie spółki przed bankructwem.

4202

O gorzowskiej spółce miejskiej INNEKO stało się w branży głośno w marcu tego roku, gdy wykorzystując nowe przepisy Prawa zamówień publicznych o tzw. zleceniach in-house przejęła usługi całorocznego utrzymania czystości i przejezdności dróg w Gorzowie Wlkp. W ten sposób spółka-córka gorzowskiego magistratu wyeliminowała z rynku prywatną spółkę ENERIS, która od kilkunastu lat świadczyła w tym zakresie usługi dla miasta. Inneko, sama nie spełniając ustawowych warunków dla bezprzetargowego uzyskania od miasta tego zlecenia w trybie in-house, znalazła obejście przepisów poprzez utworzenie swojej spółki-córki Inneko RCS. Przypadek ten opisywała w kwietniu br. Gazeta Prawna w artykule Sławomira Wikariaka pt. „Rugowanie konkurencji metodą na wnuczkę”.

http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1037622,przetargi-wygrywanie-z-konkurencja-metoda-na-wnuczke.html

Obecnie wiadomo już, że faktycznym powodem tak bezpardonowego wyeliminowania z rynku prywatnego konkurenta, była wyłącznie próba wyjścia z dramatycznej sytuacji finansowej holdingu miejskich spółek, których zobowiązania sięgnęły już kwoty kilkudziesięciu milionów złotych. Jak relacjonują lokalne media, sprawujący od lat 90-tych funkcję prezesa spółki, Marek Wróblewski postanowił z dawnego Zakładu Utylizacji Odpadów uczynić prawdziwe imperium komunalne i dzięki dofinansowaniom z funduszy unijnych zainwestował ponad 80 mln zł w chybione inwestycje, które obecnie generują bardzo wysokie koszty. Dawny Zakład Utylizacji Odpadów zmienił w 2004 roku nazwę na INNEKO i rozszerzając swą działalność wypączkował szereg spółek zależnych zajmujących się m.in. fotowoltaiką, standaryzacją biomasy, badaniami laboratoryjnymi i wdrożeniowymi, przetwarzaniem zużytych baterii i akumulatorów,  prowadzeniem parku przemysłowo-technologicznego, uprawą energetycznej trawy a nawet prowadzeniem pola golfowego. Jednak, powstała w ten sposób miejska grupa kapitałowa zamiast – jak zakładano – przynosić profity samorządowi pogrążała się w ostatnich latach w kosztach i zobowiązaniach. Totalną porażką prezesa okazała się m.in. budowa elektrociepłowni za 30 mln zł.  Po kilku latach, wskutek błędów projektowych i protestów okolicznych mieszkańców  inwestycja utknęła w martwym punkcie. Wadliwą technologią okazała się również spalarnia odpadów alternatywnych, w którą również zainwestowano miliony złotych. Historia dyletanckich inwestycji INNEKO i nie liczenia się z kosztami opisana została niedawno w lokalnym wydaniu Gazety Wyborczej w artykule „Polec na innowacjach, czyli historia firmy, dla której fundusze unijne stały się pułapką”

http://wyborcza.pl/7,155287,22042395,polec-na-innowacjach-czyli-historia-firmy-dla-ktorej-fundusze.html

Byłemu już prezesowi prokuratura prokuratura zarzuciła działania na szkodę spółki poprzez wpłacenie przed kilkoma laty przez spółkę-córkę INNEKO – Bioenergy Farm, 600 tys. zł zaliczki na zakup generatora prądu dla elektrociepłowni na biomasę, która nigdy w rzeczywistości nie powstała.

Nowy prezes Inneko, Artur Czyżewski, podsumowując dokonania swojego poprzednika zarzucił mu rozrzutność i zbudowanie „księstwa w księstwie” składającego się z niezliczonej liczby spółek. Deficytową działalność licznych spółek-córek finansowany jest głównie z opłat mieszkańców za śmieci. Nowy prezes Inneko biorąc się za porządki w tym imperium zaczął sprzedawać deficytowe spółki i ograniczać koszty. Spowodowało to jednak bardzo poważny konflikt z załogą, która w proteście przeciwko prezesowi opublikowała otwarty list do Prezydenta Miasta stawiając prezesowi ponad 30 zarzutów. Załoga ostrzegła, że jeżeli sytuacja w spółce nie ulegnie poprawie a zaproponowane przez Radę Nadzorczą rozwiązania nie przyniosą rezultatów, sprawa zostanie skierowana do odpowiednich organów. Dla opanowania napiętej atmosfery w swoich spółkach i poskromienia dyktatorskich zapędów prezesa, władze miasta pod koniec stycznia tego roku rozszerzyły skład zarządu Inneko, powołując na funkcję wiceprezesa Inneko Seweryna Stułę. To jednak nie koniec perypetii spółki Inneko, gdyż wiceprezes Stuła po niespełna trzech miesiącach złożył rezygnację uzasadniając ją brakiem możliwości dalszej współpracy z prezesem Czyżewskim.

W tej skomplikowanej sytuacji Prezydent Miasta zdecydował o powołaniu Pełnomocnika ds. komunikacji, który ma zażegnać konflikty wewnętrzne w spółce zatrudniającej obecnie 150 pracowników.

Jak więc widać gorzowski magistrat i jego spółka wpędziły się w poważne  tarapaty finansowe, podejmując na dużą skalę działalność stricte biznesową. Oczywistą ku temu okazją i motywacją była łatwa możliwość pozyskanie pieniędzy z funduszy unijnych. Dotowanie działalności gospodarczej nie sprzyja jednak przemyślanemu inwestowaniu i odpowiedzialnemu liczeniu kosztów. Liczy się przede wszystkim poklask przy otwieraniu kolejnych samorządowych biznesów i tworzenie nowych miejsc pracy, szczególnie tych bardziej intratnych posad w zarządach i radach nadzorczych. Samorządy często ignorują przepisy ustawowe, które dopuszczają podejmowanie przez samorządy działalności gospodarczej, ale jedynie wówczas gdy służy ona wyłącznie zaspokojeniu zbiorowych potrzeb mieszkańców. Zwróciła na to w ubiegłym roku uwagę Najwyższa Izba Kontroli. W opublikowanych wynikach kontroli stwierdzono, że samorządy gmin i województw w większości nieefektywnie realizowały zadania publiczne za pośrednictwem tworzonych przez siebie spółek i podkreślono, że „zdarza się nawet, że spółki prowadzą działalność gospodarczą poza sferą użyteczności publicznej, z naruszeniem przepisów.”

http://odpady.net.pl/2016/03/19/nik-o-realizacji-zadan-publicznych-przez-spolki-komunalne/

Znowelizowane od stycznia 2017 r. przepisy Prawa zamówień publicznych, które pozwalają samorządom powierzać swoim spółkom w szerokim zakresie zamówienia na usługi, roboty budowlane i  usługi z wolnej ręki, przyczynią się zapewne  w następnych latach do rozkwitu samorządowych biznesów. Zawarte bowiem w Prawie zamówień publicznych uregulowania, które miały zapobiegać takim patologiom okazały się w praktyce zwykłą fikcją w dodatku bardzo łatwą do obejścia. Potwierdza to chociażby wyrok Krajowej Izby Odwoławczej, która nie doszukała się nieprawidłowości w bezprzetargowym powierzeniu przez Gorzów Wlkp. swojej spółce-wnuczce Inneko RCS na 4 lata zamówienia w zakresie całorocznego utrzymania czystości i  przejezdności dróg, dla ratowania jej przed bankructwem. W sprawie tej nie zapadły jeszcze ostateczne rozstrzygnięcia  sądowe. Można jednak zakładać, że wyrugowana z rynku spółka ENERIS ma wszelkie szanse na wyprocesowanie od miasta bardzo poważnych odszkodowań za pozbawienie jej majątku. Wszak rynek, którego ENERIS została pozbawiona stanowił jej podstawowy majątek, zaś w takiej sytuacji majątek materialny nieruchomości, pojazdy, urządzenia i sprzęt a także załoga stają się już wyłącznie kosztem.

JK

 

 

 

UDOSTĘPNIJ

2 KOMENTARZE

  1. Bardzo podobna sprawa opisana została przez niezależną. Jarocin zafundował sobie przewymiarowany zakład za 150 mln (!) z przestarzałymi technologiami a teraz zabrania przedsiębiorcy prywatnemu uruchomienia konkurencyjnej instalacji, na którą ten legalnie uzyskał pozwolenia.

  2. Cały sekret takich spółkę polega i wynika z tego, że łatwo jest wydawać nie swoje pieniądze. Gdyby ten prezes miał wydać swoją własną złotówkę obejrzałby ją najpierw 5 razy i dobrze zastanowił się nad sensem inwestycji. Mając do dyspozycji cudze pieniądze, jak widać, nie zastanawiał się wcale !
    Ten artykuł i przykład gorzowskiej spółki należy dedykować tym, którzy zajmują się tworzeniem prawa w Polsce. Może ktoś przejrzy na oczy i dostrzeże te niebezpieczeństwa, które polegają na karygodnym marnowaniu publicznych pieniędzy i niszczeniu rynku w obszarach gdzie rynek działa dobrze i rokuje rozwojowo.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ